Jak uszczęśliwić psa - Cesar Milan

O zwierzętach wiemy mniej niż o aniołach

O zwierzętach wiemy mniej niż o aniołach
Ks. Jan Twardowski o psach uczących nas wiary i księżach tęskniących za czworonogami w rozmowie z Janem Strzałką Proszę Księdza, mam psa i często – nie tylko przy okazji tej […]

"Worker in a dog food factory" par ????? ???????Ks. Jan Twardowski o psach uczących nas wiary i księżach tęskniących za czworonogami w rozmowie z Janem Strzałką

Proszę Księdza, mam psa i często – nie tylko przy okazji tej książki – rozmawiam z ludźmi o ich czworonożnych przyjaciołach, jednak ciągle nie wiem, czym jest zwierzę.

I wcale się temu nie dziwię, gdyż o zwierzętach wiemy mniej niż o aniołach. O aniele wiemy, że jest posłańcem Boga, ale czym jest zwierzę? Zwierzę jest nam bliższe niźli anioł, choć bardziej niepojęte. Aniołowie spełniają wolę Boga świadomie, zwierzęta – nieświadomie. Ciekawe, iż w języku angielskim na zwierzę mówi się animal, a słowo to wywodzi się z łacińskiego rzeczownika anima, czyli dusza. Zwierzę ma więc nie tylko ciało, ale i ducha, którego tchnął w nie Bóg. Nigdy zatem nie powiem: pies zdechł, lecz wyzionął ducha, o koniu mówię, że padł, o pszczole, że usnęła. Co więc z duszą zwierzęcą stanie się po śmierci? Co z psem, koniem, pszczołą? Wierzę, że całe stworzenie, ludzie i wszelkie zwierzęta, spotkają się w przyszłym życiu, bo dlaczego czworonogi nie miałyby dostąpić zbawienia, skoro czasami bywają lepsze, bardziej bezinteresowne i szlachetniejsze od człowieka? Nawet taka świnka, którą niefrasobliwie oczerniamy. (…)

Zwierzęta towarzyszą nam od chwili, gdy Bóg ulepił z gliny pierwszego człowieka, były więc w raju, potem wraz z naszym praojcem zostały wygnane z Edenu, ale były też w stajence lichej, kłaniając się przyszłemu Odkupicielowi…

A czy mogło być inaczej? Zwierzęta towarzyszą nam zawsze i wszędzie, pomagając w codziennym trudzie, dając nam czystą radość, bez nich człowiek czułby się źle na tym świecie, bo ileż radości daje tak piękna i rozumna istota jak pies. Jeśli spojrzymy na to stworzenie oczyma wiary, zrozumiemy, że pies pokazuje nam nawet drogę do Pana Boga. Psa przywiązanego przed sklepem – o czym kiedyś pisałem w wierszu – warto pocałować w łapę, „bo uczy, jak na Boga czekać”. (…)

Pies również towarzyszy nam od niepamiętnych czasów. Jak dobrze wracać do domu, wiedząc, że nie oczekuje nas pustka czterech ścian, lecz przywita się z nami serdecznie stworzenie, które na nasz widok z radości szaleje ogonem, ogon zaś to „wypróbowany przyrząd do powitań i pożegnań”. Jak nie wspomnieć o starym Argosie, latami czekającym na powrót Odysa? Tylko wierne psisko rozpoznało ukochanego pana, choć Odys odziany był w łachmany nędzarza.

Jeśli Ksiądz pozwoli, przypomnijmy to szlachetne stworzenie: „Był to Argos, pies mężnego Odyssa, (…) bezpański, wzgardzony pies leżał na kupie gnoju spod mułów i wołów, piętrzącej się przed wrotami dziedzińca: z niej czeladź Odyssa brała nawóz na dworskie ziemie. Tam leżał pies Argos oblepiony wszami. Onego dnia skoro poczuł zbliżającego się Odyssa, ruszył ogonem, spuścił uszy, ale nie miał sił podejść do pana. A ten odwrócił się, by otrzeć łzę ukradkiem (…) Argosa zaś doścignął los czarnej śmierci w tej samej chwili, kiedy ujrzał Odyssa po latach dwudziestu” (Homer, „Odyseja”, pieśń 17.). Czy Ksiądz miał kiedyś psa?

Miałem psa, i nic w tym nadzwyczajnego, gdyż w czasach mojej młodości w każdej rodzinie były dzieci i psy. Dziś psa nie mam, ale chętnie je obserwuję, szczególnie piękne rasy: bernardyny lub wyżły. Na wakacjach opiekowałem się kiedyś uroczym szczeniakiem, który na zdjęciach pani Aleksandry Iwanowskiej trafił do tomiku wakacyjnych wierszy „Niebo w dobrym humorze”. Poświęciłem mu krótki wiersz pod tytułem „Mój Filipie”. W naszych czasach ludzie coraz częściej przygarniają zwierzęta, nawet węże, widać tęsknimy i jesteśmy spragnieni ich obecności w naszym życiu; pragniemy, aby ktoś się do nas łasił i darzył bezinteresowną miłością. Księża również tęsknią za czworonogami, choć na przykład duchowni z Warszawy na ogół nie mają warunków, by je przyjąć. Pod tym względem lepiej się powodzi księżom z prowincji, ci hodują zwierzęta nie tylko dla rozweselenia i zabawy, dla egoistycznych niekiedy zachcianek, ale najczęściej z konieczności, ponieważ dobrze jest mieć psa, który przypilnuje i ochroni plebanię. Na wsi pies nadal pozostaje nieodzownym przyjacielem, najlepiej jeśli to pies zły. Pamiętam, pewien ksiądz na drzwiach plebanii powiesił tabliczkę z ostrzeżeniem: „Złe psy!”. Czyżby chciał odstraszyć lud Boży? Nie wiem, czy miał rację, bo czy pies jako taki z natury jest zły? Choć, co prawda, niektóre bywają groźne i niebezpieczne, ponieważ tak je wychowaliśmy – z lat wojennych pamiętam wilczury, którymi Niemcy szczuli Polaków. A wilczur to taka ładna rasa i powiadają, że najinteligentniejsza ze wszystkich. (…)

Zwierzętom winniśmy szacunek, ten zaś przejawia się choćby tym, jak postępujemy z ich ciałami po śmierci. Cmentarze zwierzęce wciąż są u nas rzadkością. Jarosław Iwaszkiewicz założył w Stawisku cmentarz dla swoich psów, stawiał im nawet nagrobki. Iwaszkiewicz kochał psy, bodaj najpiękniejsze jego wiersze przywołują pamięć o tych stworzeniach, choćby wiersz „Stary poeta” z tomu „Mapa pogody”, pamięta pan?

Pamiętam: „Poeta mówi: / Żono! Widzisz te dwie muchy / na parapecie okna / zabite muchozolem / Tyleż one znaczą we wszechświecie / co nasze martwe psy / co leżą tu pod kamieniem (…) Będziemy we wszechświecie / Jak te dwie martwe muchy / Jak te dwa zdechłe psy / Jak dwie nicoście / One też kochały / I chciały zrozumieć”.
Tak, pamiętam psy Iwaszkiewicza. Pamiętam również, że na paryskim portret numerologiczny cmentarzu zwierząt ujrzałem kiedyś nagrobek, na którym wyryto słowa: „Im bardziej poznawałem człowieka, tym bardziej kochałem swojego psa”. A ile legend krąży o psach, które nie mogąc pogodzić się ze śmiercią ukochanego pana, umierały na jego grobie.

Czy zdarzyło się, by podczas spowiedzi penitent przyznał się Księdzu, że skrzywdził zwierzę i prosi o odpuszczenie grzechu?
Tak, i to nieraz; spowiadają się z tego grzechu dorośli i dzieci – gdyż ludzie mają świadomość, że dręczenie zwierząt jest grzechem. Tym, którzy go popełniają, a czują wyrzuty sumienia, radziłbym przeprosić czworonoga. Znałem człowieka, który szczerze przepraszał swojego kota, i dobrze czynił. Jak przepraszać kota? Najprościej, mówiąc na przykład: „Przepraszam cię, kocie kochany!”. Warto też chwalić zwierzęta, chwalić należy wszelkie stworzenie – gdy na przykład chwalimy rośliny, te lepiej rosną, gdyż także posiadają duszę, roślinną co prawda, lecz to niewątpliwie dusza, pewna forma świadomości. Powiada się, że drzewa płaczą, gdy zbliża się chwila ich wyrębu. Wspominałem, że zwierzęta towarzyszą człowiekowi w codziennym trudzie, nie pozwalają nam cierpieć w samotności, ale wspierają też naszą wiarę. Pewien człowiek wyznał mi, że nauczył się modlić dzięki psu: był zaganiany, wiecznie brakowało mu czasu na modlitwę, aż w końcu kupił psa, z którym spacerował trzy razy dziennie i aby urozmaicić sobie spacery, odmawiał wówczas różaniec. Przepraszajmy więc zwierzęta i za wszystko im dziękujmy.

Fragmenty wywiadu z ks. Janem Twardowskim pochodzą z książki Jana Strzałki „O psach, kotach i aniołach”, która ukaże się 30 marca nakładem Wydawnictwa Literackiego. Wiersze „Czekanie” i „Mój Filipie” pochodzą z „Dzieł zebranych” ks. Jana Twardowskiego w opracowaniu Aleksandry Iwanowskiej, wydanych przez krakowskie Wydawnictwo M

 

Czekanie

Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać
Mój Filipie

Piesku Filipie
co biegniesz w tej książce z moimi wierszami
jak szczęście nie moje niczyje
szczekaj na mnie kiedy zapłaczę
podaj łapę kiedy zawyję
szarp za nogawkę i powarcz jak groza
gdy będę szukał sensu gdzie indziej i poza

Rozmawiał Jan Strzałka


Źródło: http://www.psy.pl/archiwum-miesiecznika/art1613,o-zwierzetach-wiemy-mniej-niz-o-aniolach.html

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *